Moda na Everest

We wspinaniu się zaufanie do partnera jest czynnikiem niebagatelnym. Działania jednego wspinacza mogą wpłynąć na los całej grupy. Słabo zawiązany węzeł, potknięcie się, zrzucenie obruszonego kawałka skały – to wszystko może doprowadzić do tragedii. Dlatego alpiniści niechętnie wiążą się liną z tymi, których nie znają…

Rozmowa z Pawłem Pallusem, instruktorem i trenerem alpinizmu.

GG: Dlaczego się wspinamy?

PP: Zacytuję Georga Mallor’ego, który podczas jednego z wywiadów na pytanie, dlaczego chce zdobyć Mount Everest odpowiedział: „ponieważ istnieje.” To jest pasja, a element odkrywczy jest motorem mojego życia. Wiele miejsc na świecie jest powszechnie znanych. Ale gdy ja tam jestem po raz pierwszy, są one dla mnie nieznane i nieodkryte. Zdobywam szczyty, bo chcę tego doświadczyć. Byłem na wszystkich kontynentach świata, oprócz Antarktydy.

GG: Pierwsza wyprawa?

PP: Moja przygoda z górami i jaskiniami zaczęła się od książek. I wówczas, kiedy się czytało o wyprawach, zdobytych szczytach, wydawało się to takie nierealne i nieosiągalne. Potem był harcerski klub taternicki. Pewnego dnia kolega podrzucił pomysł, że gdzieś w Jugosławii jest jaskinia, którą próbowali zdobyć Polacy, ale się nie udało. W 1969 roku zorganizowaliśmy tam wyprawę. I, szczerze mówiąc, zrobiliśmy to, choć bardziej nasza wiedza była oparta na wiedzy książkowej, niż praktyce.

GG: Czy doświadczył pan momentów grozy podczas wypraw?

PP: Właściwie jestem szczęściarzem. Na samym początku, kiedy zaczynaliśmy jako młodzi grotołazi, w jaskini Ptasiej urwała się drabinka jaskiniowa i spadłem. Kolega, który mnie wyciągał, miał małe doświadczenie. Podzieliliśmy się rolami – ja byłem mózgiem on siłą. Ważne, że żyjemy. Na szczęście nie dostałem od życia w kość.

GG: Jest pan instruktorem. Czy jest duże zainteresowanie wspinaczką wysokogórską?

PP: Zdecydowanie tak. Obecnie mamy 60 osób na kursie. Muszę jednak dodać, że w Katowicach obowiązuje taka zasada, że do klubu nie można się zapisać. Można zgłosić akces o przyjęcie. Dlaczego? Chodzi tu o sferę etyczną, moralną i sportową. Nie tylko dobra kondycja się liczy. Dopiero, jak dana osoba się sprawdzi, może zostać przyjęta.

GG: A jaki jest pana stosunek do wypraw komercyjnych na Mount Everest?

PP: Tu liczą się przede wszystkim pieniądze. Wyprawa, prowadzona przez renomowane agencje, z założenia musi być bezpieczna, bo klient zapłacił. W Nepalu całe lodowce usłane są sieciami z lin. Są tam nawet sklepy. Klient ma tylko wejść i zejść po linii. Są wynajęci tragarze i noszą nawet butle z tlenem. Wyprawy te nie mają znaczących osiągnięć i nie ma to przełożenia na sportową wspinaczkę. Ale, jak uczy historia, przywołując komercyjną wyprawę Roberta Halla – spośród pięciu, którzy dotarli na wierzchołek góry, czterech straciło życie, trudno więc mówić o bezpiecznych, komercyjnych wyprawach. Opisał to później w swojej książce „Wszystko za Everest” Jon Krakauer, uczestnik tejże wyprawy.

GG: Alpiniści niechętnie wiążą się liną z tymi, których nie znają. Jeden odpowiada za drugiego. Czy zawsze obowiązuje „moralność liny”?

PP: To trudny temat. W latach 80 ubiegłego wieku, po tragicznej śmierci brata Reinholda Messnera na Nanga Parbat, rozgorzała dyskusja dotycząca moralności i odpowiedzialności w górach za drugą osobę. Jej inicjatorem był sam Reinhold Messner, który również był uczestnikiem tej wyprawy. Zaprosił słynnych alpinistów do swojego zamku w Juval. W efekcie tych rozmów stwierdzono, że w zasadzie na określonej wysokości, to znaczy 8000 m nad poziomem morza, te zasady, które obowiązują na nizinach, nie mają racji bytu. Człowiek fizycznie już nie jest w stanie tak samo reagować. Nad pewnymi odruchami i zachowaniami nie wszyscy są po prostu w stanie zapanować.

Paweł Pallus jest instruktorem i trenerem alpinizmu, speleologiem, grotołazem, taternikiem, organizatorem wielu wypraw w najwyższe góry świata. W 1964 roku współzałożył legendarny Harcerski Klub Taternicki im. gen. Mariusza Zaruskiego w Katowicach, z którego wywodził się najwybitniejszy polski himalaista – Jerzy Kukuczka. Jest też członkiem zarządu Klubu Wysokogórskiego w Katowicach. Wspinał się w masywie Bucegi w Rumunii, zgłębiał jaskinie Triglavskiej Brezny w Alpach Julijskich, zdobywał dziewicze szczyty w górach Iranu. Uczestnicząc w Śląskiej Wyprawie w góry Afryki, wszedł na najwyższe szczyty tego kontynentu m.in. Kilimandżaro, Mount Kenya i Ruwenzori. Wytyczył nową drogę na Tiricz Mirze w Hindukuszu i dotarł do sanktuarium himalajskiej Annapurny. W Ameryce wchodził na wierzchołki Kolumbii, próbował swych sił w ekstremalnych warunkach Patagonii, zdobywał najgłębsze jaskinie Meksyku.

Paweł Pallus był gościem spotkania zorganizowanego przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Zabrzu oraz Oddział PTTK „Wędrowiec” z Zabrza. (bar)