Książka czy film?

Co jest lepsze albo po co najpierw sięgnąć, to pytania, które zawsze wzbudzają dyskusje wśród czytelników. 20 lutego br. odpowiedzi na nie szukali seniorzy z Filii nr 15, w ramach cyklu spotkań: „Za regałem: senior w bibliotece”.

Tym razem towarzyszyły nam książki oraz filmy, które zostały nakręcone właśnie według tych powieści. Próbowaliśmy odpowiedzieć na pytania: czy lepsza jest książka czy zrealizowany na jej podstawie film? Co ma większą moc przyciągania odbiorcy – obraz czy słowo pisane? Różnica między adaptacją a ekranizacją pozwoliła nam wyjaśnić fakt, dlaczego tak często konkretny film znacznie odbiega od swojego powieściowego pierwowzoru – o spotkaniu mówi Sabina Miśko, z Filii nr 15 w Zabrzu – Helence.

Nie ulega wątpliwości, iż twórcy filmowi, biorący na warsztat dzieła literackie, mają trudne zadanie – zmierzyć się z wyobraźnią milionów czytelników. Zdania na temat, czy w starciu reżyser – pisarz, zawsze zwycięża pisarz, były, wśród uczestników spotkania, podzielone. Zdarza się bowiem i tak, że film na motywach danej powieści przywraca pamięć o dawno już zapomnianym dziele literackim i sprawia, że znów jest ono chętnie czytane i wyłonione z mroków dziejowego zapomnienia.

Nie jest również odosobnionym przypadkiem, iż książka (bywa, że i taka napisana ponad 150 lat temu), oceniona przez ówczesnych krytyków jako co najwyżej kiepska, zyskuje doskonałe wyniki w swojej filmowej odsłonie, a o role w jej adaptacji zabiegają sławni aktorzy ze świecznika świata kinowego. I, co ciekawe, adaptacja ta zdobywa Oscara i wiele innych nagród filmowych.

Nie zapomnieliśmy poruszyć również ważnej kwestii, iż duet książka – film często wnosi do zbiorowej świadomości aktualne treści społeczne i przyczynia się do ich spopularyzowania – podkreśla Sabina Miśko z Filii nr 15. Tak było w przypadku filmu „Za niebieskimi drzwiami”, będącego ekranizacją książki o tym samym tytule, autorstwa Marcina Szczygielskiego, a poruszającego problem śpiączki. Oglądając ten film, widz wspomaga fundację “Akogo?” Ewy Błaszczyk, od lat walczącej z problemem opieki nad ludźmi dotkniętymi tym nieszczęściem.

Niewątpliwie kino zawdzięcza bardzo wiele literaturze, jednak, jak pokazuje życie, książka również często zyskuje w takim obustronnym układzie. Oczywiście zwolenników teorii, iż nigdy film nie zastąpi książki, również jest bardzo wielu. W każdym razie, jak wszyscy uczestnicy spotkania zgodnie stwierdzili, moda na adaptacje i ekranizacje dzieł literackich trwa, co nas, czytelników, oczywiście cieszy.

I jeszcze ciekawostka: bywa i tak, że książka zainspiruje do stworzenia na jej podstawie nie filmu, a spektaklu teatralnego, jak w przypadku dzieła „Berek. Upiór w moherze.”