O wpraszaniu się do chałupy i wypruwaniu flaków

Jacek Hugo-Bader – jeden z najbardziej uznanych w Polsce reportażystów – gościł w Dzielnicowym Ośrodku Kultury w Zabrzu-Biskupicach na zaproszenie naszej biblioteki. Spotkanie z nim odbyło się w ramach projektu „Biblioteka różnie-podróżnie”.

„Nie ma przypadku bez przypadku” – tak gość mówił o początkach swojej pracy dziennikarskiej w „Gazecie Wyborczej”, z którą związany jest od początku lat 90. „Znalazłem się we właściwym czasie na właściwym miejscu” – podsumował swoją pierwszą podróż do Rosji i relacje z puczu moskiewskiego, który miał miejsce w 1991 roku. Od tego czasu odwiedzał Rosję i postsowieckie republiki wielokrotnie, czego efektem są dziesiątki reportaży, a także książki: „Biała gorączka”, „Dzienniki kołymskie” czy „W rajskiej dolinie wśród zielska”. W czasie spotkania w Biskupicach dziennikarz barwnie opowiadał o swojej pracy. „Pracuję wolno, bo muszę się z ludźmi nagadać. Z Jurijem, jednym z bohaterów „Dzienników kołymskich”, rozmawiałem 48 godzin bez przerwy. Jego opowieść była tak fascynująca, że nie dało się jej przerwać, musiała wybrzmieć do końca”. Jacek Hugo-Bader mówił też o „wypruwaniu flaków” ze swoich rozmówców, próbie jak najgłębszego ich poznania i zrozumienia, a także o tym, że najchętniej rozmawia z nimi w ich domach. „Wpraszam się do chałupy, siadamy sobie w kuchni i gadamy”. Pytany o obiektywizm reportażu, stwierdził, że taki nie istnieje – przedstawiona rzeczywistość zawsze przefiltrowana jest przez głowę i emocje piszącego, które w pewien sposób ją zniekształcają. Poza książkami-relacjami z podróży była też mowa o „Audycie” – zbiorze reportaży, w których autor powraca do swoich bohaterów sprzed 20, 30 lat – z czasów początków przemian solidarnościowych w Polsce – by sprawdzić, jak potoczyły się ich losy. Jeden z reportaży, „Nawróceni”, dotyczył trzech alkoholików, w tym jednego zabrzanina, którym udało się wyrwać z nałogu dzięki wierze. O tym też opowiadał Jacek Hugo-Bader, zapowiadając wydanie druiej części „Audytu” – „Refluks”.