Jajko z miłością…

Miejska Biblioteka Publiczna w Zabrzu postanowiła wyedukować seksualnie… 4-letnią dziewczynkę. Jej pracownik wypożyczył dziecku rysunkową „bajkę", wprost wyjaśniającą skąd się biorą dzieci i zawierającą rozmaite pozycje seksualne. Książeczka leżała w kąciku dla dzieci, gdzieś pomiędzy Czerwonym Kapturkiem i Kopciuszkiem. Towarzyszącym dziecku rodzicom w ogóle nie zwrócono uwagi na to, iż przewrotny tytuł Mama zniosła jajko niewiele ma wspólnego z jajkami wielkanocnymi i światem bajek, a w rzeczywistości jest książką edukacyjną na jakże delikatny temat.

– Córka godzinami potrafi wsłuchiwać się w czytane bajki, więc za namową babci – byłej nauczycielki – zapisaliśmy ją do dzielnicowej biblioteki. Bajki wybierała sobie ze specjalnie przygotowanego kącika dla dzieci, umiejscowionego wprost na podłodze chyba po to, by maluchy bez trudu mogły w nich przebierać – relacjonuje ojciec dziecka.

– Gdy jednak zacząłem czytać córce bajeczkę „o jajku", to z każdą następną stroną oczy wytrzeszczałem ze zdumienia. Na szczęście przed najbardziej kontrowersyjnymi obrazkami i treściami zdążyłem się zorientować w sytuacji. Do głowy mi nie przyszło, że książki z kącika bajkowego MBP też trzeba zawczasu cenzurować.

– To jest prawdziwy bestseller. Książka pisarki Babette Cole miała pozytywne recenzje zarówno w angielskiej prasie, jak i u polskich matek. I to centralna biblioteka zdecydowała, iż jest ona wskazana dla dzieci w przedziale wiekowym 4-8 lat – tłumaczy Andrzej Góra, wicedyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Zabrzu. Broni swojej pracownicy tłumacząc, iż skoro przy dziecku wypożyczającym książkę byli rodzice, to miała prawo uznać, iż ci świadomie zabierają ją dla 4-latka.

Książka, wydana w 2004 roku nakładem popularnego wydawnictwa Nasza Księgarnia w Warszawie, to wydrukowany w… Singapurze przedruk pozycji wydanej na rynku angielskim. Przedstawia rodziców jako nieudaczników, którzy bzdury opowiadają dzieciom o tym, skąd się one biorą. I to dopiero dzieci robią wykład swym opiekunom na temat tego, jak dochodzi do zapłodnienia!

„Tata ma coś w rodzaju tubki. Stąd wydostają się nasionka, czyli plemniki. Tubka musi zostać włożona do dziurki, która jest u dołu brzucha mamusi. To tędy nasionka płyną do jajeczka" – tłumaczą mali bohaterowie książki wskazując na ogromnej tablicy nieudolnie narysowaną „tubkę" oraz „dziurkę".

Potem następuje szybki instruktaż: „Jest wiele sposobów, żeby tubka tatusia trafiła do dziurki mamusi" – brzmi opis do rysunków przedstawiających jak „to" mamusia robi z tatusiem: na deskorolce, na piłce dmuchanej, okrakiem z balonikami i pod parasolką, do góry nogami.

– Ostrożnie, ale otwarcie rozmawiam z 10-letnim synem na różne trudne tematy. Ale tych obrzydliwych rysunków nigdy bym mu nie pokazała. Tym bardziej jest szokujące, jeśli taki instruktaż seksualny znajduje się w bajce dla przedszkolaków i to udostępnianej przez gminną bibliotekę – powiedziała nam jedna z matek, którą poprosiliśmy o opinię. W podobnym tonie wypowiadały się inne rodzicielki.

Oczy przecierał ze zdumienia także Andrzej Gąska, naczelnik Wydziału Oświaty Urzędu Miejskiego w Zabrzu. – Nigdy nie zgodziłbym się, aby w zabrzańskich przedszkolach czytano taką książkę dzieciom. Naprawdę jestem zszokowany. Moim zdaniem taka forma przekazu nie nadaje się nawet do początkowych klas szkól podstawowych – wyznał poruszony naczelnik odpowiedzialny za oświatę w mieście.

Jeszcze krytyczniej o „angielskiej" książce wypowiedziała się poproszona przez nas o komentarz Katarzyna Pankiewicz – psycholog dzieci przedszkolnych z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Zabrzu.

– Dla małych dzieci ta książka jest niestosowna, dla starszych zaś zbyt infantylna i przekłamująca rzeczywistość. Bo co to znaczy, że „tatuś ma tubkę"? Bardzo niepokojące jest też podważanie w niej autorytetu rodziców i pokazywanie ich jako tych, którzy nic nie wiedzą. Ja na pewno bym tej książki swojemu dziecku nie pokazała – powiedziała nam pani psycholog.

Jak podkreśliła, ta pozycja książkowa absolutnie nie powinna być umieszczana pomiędzy zwykłymi bajkami i czytana „z marszu", choć tytuł faktycznie może przywodzić dziecku na myśl jajko wielkanocne.

– O tych sprawach najlepiej rozmawiać z dzieckiem wtedy, gdy samo zaczyna dopytywać. I potrzeba ogromnego wyczucia i delikatności – powiedziała nam pani psycholog dodając, iż gdyby ktokolwiek z rodziców czy bibliotekarzy wcześniej zwrócił się do niej z zapytaniem, na pewno odradziłaby tę lekturę.

Jak wynika z wyjaśnień Miejskiej Biblioteki Publicznej w Zabrzu, w 2005 roku zakupiono pięć egzemplarzy tej książki, wydanej na świecie w ponadmilionowym nakładzie. Jest ona dostępna w filiach: przy placu Warszawskim, ul. de Gaulle'a, Korczoka, Sobieskiego oraz Krakowskiej. Jak się jednak okazało, to nie żadna „centralna biblioteka" poleciła ją dzieciom w wieku 4-8 lat, lecz tak zaszeregowali ją zabrzańscy bibliotekarze z działu opracowania zbiorów. Choć nawet w przesłanych nam linkach do portali wydawniczych oznaczona była ona jako dla wieku „6+".

Nie byłoby pewnie tego całego zamieszania, gdyby wydawca zawarł chociażby jedną adnotację na pierwszej stronie o charakterze książki czy zalecanym wieku jej odbiorców, co – jak twierdzą zabrzańscy bibliotekarze – często jest czynione.

– Nie oznaczyliśmy wieku, aby nie narzucać niczego sztywno. Każdy rodzic sam najlepiej może zdecydować, kiedy zechce z niej skorzystać. Nie możemy natomiast odpowiadać za to, wśród jakich innych książeczek dla dzieci biblioteka ją umieszcza. W naszej ofercie handlowej wyraźnie była określona tematyka – mówi Agata Janaszek z działu promocji Naszej Księgarni.

Po interwencji GŁOSu dyrekcja MBP w Zabrzu zdecydowała, iż pozycja Mama zniosła jajko zostanie przesunięta do działu specjalistycznego dla dzieci, w którym znajdują się książki o higienie i zdrowiu. Zalecono także, aby umieszczono ją w tzw. II przedziale wiekowym: 8-10 lat.

– Dla mnie to jakaś dziwna sprawa z tymi przedziałem wiekowym 4-8 lat. Przecież to powinno być rozdzielone na dzieci w wieku przedszkolnym oraz szkolnym – uważa psycholog Pankiewicz.

Tymczasem nie jest wykluczone, że kontrowersyjna książka mogła trafić także do szkolnych bibliotek w Zabrzu, gdyż te same uzupełniają swoje księgozbiory.

– Nie mogę nakazać jej wycofania, ale apeluję do szkól o rozwagę przy udostępnianiu jej młodszym dzieciom – podsumowuje naczelnik Gąska.

PRZEMYSŁAW JARASZ